Trudne czasy dla stacji narciarskich: Zmiany klimatyczne i skrócenie sezonu zimowego
Miłośnicy zimowych sportów, takich jak narciarstwo, mogą zauważyć, że coraz mniej stacji narciarskich jest otwartych pod koniec sezonu. W Karpaczu, ostatnia działająca stacja narciarska, Biały Jar, właśnie ogłosiła zakończenie swojej działalności na ten sezon. Takie informacje są coraz częściej spotykane, ponieważ coraz więcej stacji narciarskich ma trudności z utrzymaniem się przez cały sezon.
Zgodnie z Rafałem Święckim, rzecznikiem prasowym stacji narciarskich w Karpaczu i Szklarskiej Porębie, zima staje się coraz trudniejsza dla tych miejsc. Nie tylko naturalny śnieg jest rzadkością, ale nawet produkcja śniegu technicznego przy pomocy armatek jest coraz trudniejsza ze względu na brak odpowiednich warunków atmosferycznych.
Karkonoski klimatolog i meteorolog Krzysztof Krakowski podkreśla, że zmiany klimatyczne skróciły zimę w Karkonoszach o dwa miesiące w ciągu ostatnich 140 lat. Przewiduje również, że w najbliższych latach nie będziemy mogli liczyć na długotrwały sezon zimowy, który trwa od października do kwietnia, nawet w najwyższych dolnośląskich górach.
Krakowski ostrzega, że w najbliższej przyszłości możemy zapomnieć o pokrywie śnieżnej, która utrzymuje się przez cały sezon zimowy. Nawet jeśli śnieg spadnie późno, na początku grudnia czy stycznia, to prawdopodobnie nie przetrwa w trwałej formie do kwietnia. Odwilże w środku sezonu mogą skutkować utratą nawet metra śniegu na szczytach Karkonoszy, co dla obszarów położonych niżej oznacza całkowity brak pokrywy śnieżnej.
Jednakże, jak zauważa Rafał Święcki, stacje narciarskie w Karpaczu i Szklarskiej Porębie nie polegają wyłącznie na dochodach z narciarstwa. Mimo trudności, pomimo zmniejszonej liczby dni z pokrywą śnieżną, nadal są w stanie generować przychody dzięki innym atrakcjom zimowym.